Dziś króciutko, bo wpadam tu tylko na chwilę.
Oto woreczki dziecięce (chłopięce?), w tradycyjnych kolorach, podobno najładniejszych. Przecudnej urody obrazki na nich zostały wycięte z koszulki dziecięcej, i naszyte. Woreczki z usztywnionym dnem, najładniej oczywiście wyglądają kiedy są zapełnione - wtedy trzymają fason.
Podrawiam Was bardzo serdecznie, mroźnie i ciepło, zima fajna jest.
Wyniki candy podam następnym razem, niebawem.
SPIS TREŚCI
1 / OD CZEGO SIĘ ZACZĘŁO PRZECZYTAJ
(1)
aplikacja
(3)
art dolls/ lalki artystyczne
(5)
candy
(2)
kuchnia
(3)
majsterkowanie
(1)
od siebie
(4)
patchwork
(1)
pokój dziecka
(4)
prezent
(1)
scrapbooking
(1)
szycie
(10)
teatralnie
(1)
torebki
(2)
Wyróżnienie
(1)
sobota, 4 grudnia 2010
środa, 13 października 2010
Zapowiedź wielkiej premiery
Wielkiej premiery nie ma. JESZCZE! Ale jest przedsmak tego, co zamierzam wytworzyć, co jest od dawna w szczegółach w mojej głowie. Mowa rzecz jasna o lalce. O eterycznej pani z wyniosłym obliczem. Która w zamiarze ma też być piękna i delikatna, i z charakterem rzecz jasna - i taka będzie! (bardzo to skromne z mojej strony...).
Może dzięki temu pogonieniu samej siebie - czyli pokazaniu Wam zdjęć samej twarzy, praca ruszy do przodu. Nie jestem pewna czy pokazując Wam to, a dokładniej czy Wy - oglądając, faktycznie jesteście w stanie sobie do-obrazić jak też w całości będzie wyglądać. Bo ja patrząc na samą łysą maskę lalki widzę całą postać, całą - materiały, włosy, sylwetkę, emocje zamknięte w geście. Nie moje, tylko lalkowej postaci.To ten mój niemy teatr, który tak lubię...A na zdjęciu tego jeszcze przecież nie widać. Wiem, że małe cudeńko jestem w stanie wytworzyć, ale to wymaga czasu i mojej wielkiej mobilizacji. Twórczej oczywiście.
Zmobilizujcie mnie, PROSZĘ!
Kiedy podglądam Wasze prace na blogach mam czasem wrażenie że z taką łatwością one powstają. A mi wcale nie jest łatwo. I nie o nieumiejętności techniczne chodzi, tylko tą lekkość twórczą, lekkość w przełożeniu własnych wyobrażeń twórczych - na konkretną prace.
Krótko mówiąc żeby lalka była taka jak sobie wyobraziłam, a nie tylko pozszywanym fachowo zlepkiem materiałów, płaskim, bez wyrazu. Żeby miała duszę i klimat. Nie przesadzam. Wkładanie całego serca w pracę nad lalką jest dla mnie oczywiste i wierzę, że mnie choć trochę rozumiecie. Prawda?
Miałam propozycję zrobienia kopii Czarnego Hrabiego (niezrealizowana). Na początku radość: że fajnie, że jest zainteresowanie, a potem... niedosyt. Bo zdałam sobie sprawę, że powielanie tego samego projektu nie ma sensu. Pewnie finansowo ma, a jakże, (wszak nie samym artyzmem człowiek żyje pożerając tynk ze ścian...), ale artystycznie - nie ma to sensu i nie daje żadnej satysfakcji. Bo tworząc to samo staję się wyrobnikiem, nie wymyślam niczego nowego, a praca nie jest już żadnym wyzwaniem.
To w przypadku szycia drobnych rzeczy można bardziej wrzucić na luz i mniej się wczuwać (choć przyznam szczerze że też nie lubię szyć dwa razy tego samego; realizacja nowego pomysłu zawsze jest wiekszym wyzwaniem.
No nic, zamiast tyle gadać po prosu trzeba się brać do roboty, ale musiałam to napisać, bo ja zawsze większe plany muszę przegadać. Jak już przegadam, to pójdzie do przodu. Chyba. ;)
poniedziałek, 27 września 2010
Jesienne inspiracje + pokój Benia cz.2+ CANDY
Uwaga, będzie kolorowo.
Zacznę może od jesiennych inspiracji i rękawic które się ostatnio uszyły. Praca zaczęta tez jakiś czas temu, naszykowane na warsztacie, nacięte, i długi czas niedokończone różne rzeczy wreszcie się doczekały finału.
No i szyciu sprzyja pora roku,z trudem przeżyłam upały i lato w ogóle, nic wtedy nie robię, za to jak lekki chłodek i deszczowo - dostaję energii. Rzecz pierwsza: rękawice ozdobione ślepą aplikacją, wydzierganą gęstym zygzakiem. Rękawice są dwustronne, druga to kolorystyczny negatyw tej pierwszej i odwrotnie.
Kolejna rzecz: to moje pierwsze
CANDY CYTRYNOWE:
CANDY CYTRYNOWE:
Rękawice b. solidnie wykonane, ozdobione aplikacją, w środku podszewka z białego płótna. Ocieplenie: polar. Rękawice są bardziej miękkie niż te kupowane w sklepie z wypełnieniem gąbkowym lub na fizelinie: polar zachowuje się inaczej, nie jest tak sztywny - nie jest to defekt, są po prostu inne, nieco cieńsze.
Cytrynowe rękawice oddam w dobre ręce - tak nieśmiało to proponuję, bo nie wiem czy ktoś reflektuje na tak kolorową rzecz, jeśli tak to proszę o zaznaczenie w komentarzach że o cytryny chodzi plus podlinkowanie mojego zdjęcia na blogu. Jeszcze nic tu nie proponowałam, to dla mnie nowa rzecz i zaciekawienie - czy są osoby którym kolorowe owocowe rękawice wpiszą się w gust i wystrój kuchni. W domyśle: Z praktyki wiem, że tego typu rzeczy błyszczą w równie kolorowym otoczeniu: kuchni, która nie boi się kolorów i słońca. Ale to już tylko od Was zależy...
I jeszcze jeden rzut na Pokój Bienia -obrazki na ścianę:
Krótki poradnik majsterkowicza: Obrazki wielkości kartek pocztowych z gazetki dziecięcej. Ramki zrobione są z grubej tektury, oklejonej folią samoprzylepną. Między ramką granatową a obrazkiem jest biała gruba mniejsza ramka tekturowa, która dodaje trójwymiarowości całości. Sam obrazek pryśnięty jest lakierem w sprayu. (ramka nie, bo folia jest z połyskiem)
Całość wyszła nam bardzo ...wycinankowo. Ale pokój Bernarda jest dla mnie jednym, wielkim projektowym poligonem doświadczalnym - i rządzi się własnymi prawami :), Ogólnie jest przytulnie - czasem nawet mi samej zdarza się w tym słonecznym kąciku przysnąć.:)
Jeszcze nie wiszą, bo jakoś chwilowo brak mi koncepcji.
I jeszcze w sprawie paska na ścianie:
Dziewczyny pytały o ten pasek w komentarzach.: Klejony jest bezpośrednio na ścianie z arkusza filii samoprzylepnej. Dobrałam kolory pasujące do materiału. Samochodzik z tkaniny w kratkę klejony jest na folii samoprzylepnej dwustronnej - i z tym było nieco więcej roboty. Trzyma się bardzo dobrze, klej na folii dwustronnej jest bardzo "czepny" i docięta folia do kształtu samochodzika - trzyma go idealnie, nawet przy nieśmiałych próbach podskrobania pazurkiem przez moje dziecko - nic nie schodzi i materiał. się nie siepie, wygląda b. estetycznie. Może to też sprawa materiału - to jest zbita, gruba bawełna (kupon kilka metrów kupiony w lumpeksie zresztą :), reszta materiałów dokupiona do kompletu w sklepie)
I tyle kolorowatości na dzisiaj, dziękuję Wam za odwiedziny i odzew, serdeczności!
Dziękuję Wam również za komentarze pod wcześniejszymi postami. Wszystkie czytam i każdy z osobna sprawia mi ogromna przyjemność, bardzo, bardzo dziękuję:)
piątek, 24 września 2010
Pokój Benia
Witam serdecznie po długiej przerwie. Zbieram się od dawna do pisania, ale aktualnie zajmuje mnie przedszkole mojego Benia i wszystkie zmiany z tym związane, dużo więcej obowiązków i zajęć.
A chciałam dziś pokazać pościel uszytą do mini- pokoju Bernarda. Zamówienie było na pokój "zielony jak trawka, mamo". cóż było robić... :) Do tego słoneczna ściana, co ładnie koresponduje z pościelą - pokoik jest ciepły i przytulny. Do narzuty i poduch zrobiłam pasujący border na ścianę, całość wyszła wyraźnie "do kompletu" ...bo ja lubię komplety :), a i Beniowi się podoba. Inspiracja trochę z rożnych stron z atr. dla dzieci, a trochę z patterybarnkids: kolorowo i z rozmachem. I proszę, wyszło tak: Zdjęć kilka , bo nie mogłam się zdecydować.
Widzę jak powolutku motyw samochodzikowy staje się nieaktualny i za delikatny, w chwili obecnej najaktualniejszy byłby sufit granatowy pełen gwiazd, planet i statków kosmicznych, ale kto by tam nadążył za przedszkolakiem ciekawym całego świata...Poza tym chyba jedno nie przeszkadza drugiemu, jest kolorowo, spójnie i co najważniejsze lokatorowi sie podoba :)
A chciałam dziś pokazać pościel uszytą do mini- pokoju Bernarda. Zamówienie było na pokój "zielony jak trawka, mamo". cóż było robić... :) Do tego słoneczna ściana, co ładnie koresponduje z pościelą - pokoik jest ciepły i przytulny. Do narzuty i poduch zrobiłam pasujący border na ścianę, całość wyszła wyraźnie "do kompletu" ...bo ja lubię komplety :), a i Beniowi się podoba. Inspiracja trochę z rożnych stron z atr. dla dzieci, a trochę z patterybarnkids: kolorowo i z rozmachem. I proszę, wyszło tak: Zdjęć kilka , bo nie mogłam się zdecydować.
Jestem w trakcie szycia dywanika pasującego do zielonej serii, są jeszcze obrazki w granatowych ramkach, co by przełamać "wszystko do kompletu", w planie jest jeszcze organizer i pojemniki na zabawki. Na pewno pokażę to następnym razem!
Szczerze mówiąc pomysł na motyw samochodzikowy zrodził się już rok temu, ale w między czasie miałam przerwę na drugie dziecię i tak, powróciłam do szycia dopiero niedawno.
Widzę jak powolutku motyw samochodzikowy staje się nieaktualny i za delikatny, w chwili obecnej najaktualniejszy byłby sufit granatowy pełen gwiazd, planet i statków kosmicznych, ale kto by tam nadążył za przedszkolakiem ciekawym całego świata...Poza tym chyba jedno nie przeszkadza drugiemu, jest kolorowo, spójnie i co najważniejsze lokatorowi sie podoba :)
czwartek, 12 sierpnia 2010
Torebka z Burdy - WYKRÓJ
W odpowiedzi na prośbę Ivonne, wklejam wyktórj torebki i opis.
Oto torebka do zakochania: (Burda nr 4/2007)
wtorek, 20 lipca 2010
szyte torebki
Dzisiaj będzie jeszcze całkiem z innej bajki.
W całym moim szyciu przydarzyło mi się również szyć torebki - i mieć dłuższą przygodę z ciuchowym szyciem i modą. Jeszcze mi się sporadycznie przydarza coś ciuchowego popełnić, ale raczej głównie drobnica .
A torebki lubię do dzisiaj. Oglądać, podziwiać, chwilowo nie szyję ale kto mówi że do tego nie wrócę;)
Ale konkrety, konkrety:
W całym moim szyciu przydarzyło mi się również szyć torebki - i mieć dłuższą przygodę z ciuchowym szyciem i modą. Jeszcze mi się sporadycznie przydarza coś ciuchowego popełnić, ale raczej głównie drobnica .
A torebki lubię do dzisiaj. Oglądać, podziwiać, chwilowo nie szyję ale kto mówi że do tego nie wrócę;)
Ale konkrety, konkrety:
To jest torebka uszyta na bazie wykroju z burdy. Zresztą prościutka bardzo, za to dodatki fantazyjne. Wysłałam tą torebkę na konkurs burdy, i nawet ją wyróżniono :). A w konkursie chodziło o to, żeby zaprojektować lub przerobić istniejący projekt w dziedziny: ciuch (znaczy moda:), wystrój wnętrz, akcesoria. Wysłałam .I przeróbka okazała się na tyle interesująca, że torba została zauważona.Informacja o tym umieszczona była na stronie Hubert Burda Media.
W oryginale torebka była PRZEPIĘKNA: zamszowa, jasno ruda, ze złotymi sprzączkami, sznurek chyba kremowy. Ja zmieniłam materiał, dodatki, detale. I wyszło też ładnie :)
------------------------
A to jest kolejna wersja tej samej torebki. Pokusiłam się o zrobienie torebki w kolorze zbliżonym do oryginału, oczywiście nie mogłam się oprzeć żeby coś pozmieniać i dodać od siebie. Efekt końcowy jest średnio zadowalający - bo jeszcze raczkowałam, jeśli chodzi o usztywnienie całej torebki żeby trzymała fason. Rączki tym razem zachciało mi się własnoręcznie upleść z grubych rzemieni, dokładnie kilkuwarstwowych pasów skóry. No więc cięłam te pasy, potem zszywałam mozolnie, żeby długość była wystarczająca na plecenie, potem plotłam. Następnie doszyłam ręcznie i miejsce zszycia zamaskowałam złotymi guziczkami ( że niby to takie nity ;). Rączki akurat wyszły zadowalająco, lepiej niż sama torebka. Rada na przyszłość: w środek między zewn. warstwę a podszewkę zawsze trzeba wszyć nie tylko flizelinę, ale bez przesady warstwę ociepliny jak do np. patchworku - wtedy torba byłaby lekka i sztywna.
No w każdym razie wyszła torba jak widać, i uważam że mój wycudowany prototyp mino paru niedoróbek i tak wart jest uwagi :)
------------------------
A to jest kolejna wersja tej samej torebki. Pokusiłam się o zrobienie torebki w kolorze zbliżonym do oryginału, oczywiście nie mogłam się oprzeć żeby coś pozmieniać i dodać od siebie. Efekt końcowy jest średnio zadowalający - bo jeszcze raczkowałam, jeśli chodzi o usztywnienie całej torebki żeby trzymała fason. Rączki tym razem zachciało mi się własnoręcznie upleść z grubych rzemieni, dokładnie kilkuwarstwowych pasów skóry. No więc cięłam te pasy, potem zszywałam mozolnie, żeby długość była wystarczająca na plecenie, potem plotłam. Następnie doszyłam ręcznie i miejsce zszycia zamaskowałam złotymi guziczkami ( że niby to takie nity ;). Rączki akurat wyszły zadowalająco, lepiej niż sama torebka. Rada na przyszłość: w środek między zewn. warstwę a podszewkę zawsze trzeba wszyć nie tylko flizelinę, ale bez przesady warstwę ociepliny jak do np. patchworku - wtedy torba byłaby lekka i sztywna.
No w każdym razie wyszła torba jak widać, i uważam że mój wycudowany prototyp mino paru niedoróbek i tak wart jest uwagi :)
I jeszcze dalej jesteśmy w temacie skóry:
Zamszowy plecaczek - to już wyłącznie moja inwencja:
Damski plecaczek: prosty, mały, ozdobiony stebnówkami. Bardzo lubię i skórę i ozdobne przeszycia, dużą ilość klamerek, takie trochę grunge, trochę safari...mmmm bardzo lubie.
Placak miał być dodatkiem do dżinsów i chyba bardzo pasuje. Z braku nitownicy wymęczyłam wszystko ręcznie: czyli mini dziurki wycinane, podwijane, podszywane.... namęczyłam się, ale ładnie wyszło. W środku jest złota podszewka satynowa z małą kieszonką na zamek.
Jedyny defekt: plecak - worek jest nieusztywniony. (Za krótka była ta moja przygoda z torebkami i jeszcze wszystkich technik nie opanowałam).
Pozdrawiam twórczych podglądaczy i bardzo bardzo dziękuję za odwiedziny
poniedziałek, 19 lipca 2010
rękawice kuchenne
Kiedy byłam na etapie nauki szycia, wypróbowywania maszyny i poszukiwań różnych,, miałam fazę na szycie rękawic kuchennych. Szybko, sielsko, można poeksperymentować z kolorami a jak relaksuje... Nadal lubię szyć rękawice: bo to małe, jest szybki efekt i fajnie mi się kojarzą: z domowym ciepłem. I odpowiednio dobrane, ładnie podkreślają charakter/kolorystykę kuchni.
No i resztki można wykorzystać... i w ogóle same plusy :)
Oto co wychodziło spod maszyny. Kolorowo i bardzo różnie. I do starego kredensu i koronek, i do wiejskich ław i koszyków wiklinowych z jabłkami.
I dwa słowa wytłumaczenia: wolałabym żeby zdjęcia były stylizowane i w odpowiedniejszym otoczeniu, ale że zdjęcia robione były dawno i innych nie posiadam więc stare kredensy, koronki, jabłka i stosowne otoczenie należy sobie wyobrazić :)
Owocowo. "wakacje na wsi"
Sielskie scenki.
Z liściem.
Te liściowe bardzo lubie, jeden z ulubionych motywów. Dekorowanie na zasadzie" odbitego negatywu" i kontrasty tez lubię - to sie będzie u mnie powtarzać, liści tez jeszcze troche będzie:)
Kuchenna arystokracja z rustykalnym rodowodem. A może odwrotnie... W każdym razie do bielonego kredensu i koronek.
Cytrynowo.
No i tyle na razie, Pozdrawiam kuchennie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)