piątek, 20 maja 2011

Pianino do renowacji

Drodzy majsterkowicze - podczytywacze. Jestem w posiadaniu tego pięknego, przecudnej urody pianina. Jest w stanie... gorszym niż widać. Klawiatury praktycznie nie ma, jest nadżarta przez myszy, strasznie śmierdzi, przez dwie zimy stało w otwartym garażu, i to wystarczyło, żeby myszy zrobiły swoje.  Sprawa jest taka: Czy ja mam się samodzielnie zabierać za remont? Chciałabym bardzo. Chwilowo nie oddam do renowacji, bo, ... wiecie jak to jest, budowa domu, codzienność, i fundusze zawsze idą na coś ważniejszego, a trzeciej zimy to już może nie przetrzymać!
Nie zależny mi na odzyskaniu pianina jako instrumentu, bo to przed 2 laty tez już się do grania nie nadawało. Pozostaje sentyment... bo kiedyś na tym pogrywałam, ale rozsądek bierze górę, i : albo będę miała mebel dobrze odnowiony jako imitacja pianina, albo oryginalne pianino... we władaniu myszy, no inaczej się nie da. Chciałbym odzyskać jak najwięcej się da na zewnątrz, zrobić tego coś na kształt... konsolki, szafeczki? Oczami wyobraźni widzę że mogłoby być pięknie, te toczone nogi..., na wysoki połysk, w brązie.
Proszę o radę czy mam brać się za to, czy czekać aż się myszy wezmą, czy raczej uskładać na renowację przez fachowca? Serce mnie boli jak na to patrzę.
Generalnie moje kryteria wyboru fajnych przedmiotów, to zawsze: żeby były ładne i miały duszę. Ładne - czyli estetyczne, ładnie wykonane. Z duszą - tłumaczyć nie trzeba. Zapewniam Was że to pianino MA DUSZĘ, już przez sam fakt, że ma wartość sentymentalną, bo przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Do tego jest stare, z klimatem, ma ładne rzeźbienia - co widać, ma potencjał. Dodatkowo jest dla mnie zagadką co to za marka: nigdzie nie znalazłam metalowej blaszki z logo fabryki, które takie pianina zwyczajowo powinny mieć. Przyszło mi do głowy żeby zanurkować do środka w pająki , że może pianino ma jakieś pianinowe serce z numerem seryjnym i nazwą firmy,... coś jak numer silnika w samochodzie. Ale tak na pierwszy  rzut oka, tfu tfu, po zdmuchnięciu pajęczyn, cała muzyczna plątanina strun i młoteczków nadal pozostaje anonimową plątaniną strun i młoteczków bo nie wiem gdzie ewentualnej nazwy i daty produkcji szukać.

W najgorszym stanie jest klawiatura, a właśnie ją warto byłoby odzyskać, dla samego klimatu i wyglądu pianina, bo to przecież jakby wizytówka takiego wiekowego instrumentu. Nawet jeśli byłoby rozstrojone, czy pozbawione muzycznych wnętrzności, no to jednak klawiatura mogłaby zostać. Szkoda....
Bez względu na to czy jest co ratować, czy to już tylko moja fanaberia, uważam, że zawsze lepiej ocalić od zapomnienia taki mebel ,(no i co z tego że już niepraktyczny?!) niż urządzać mieszkanie tylko mebelkami seryjnymi. To pianino, gdyby miało nowy, czekoladowy fornir na wysoki połysk, mogłoby dać początek fajnemu urządzaniu całego mieszkania, a przynajmniej salonu.
Jest ono dowodem na to, że wartość przedmiotu zależy tylko i wyłącznie od punktu widzenia. Pianino dawniej postrzegane jako ciężki złom, zawalidroga, klunkier - jak to się u nas mawiało, i z tego też powodu wyniesione do garażu przy kolejnym remoncie, dziś w moich oczach urosło do roli "perełki", którą naprawdę warto byłoby uratować przed ostatecznym zniszczeniem. Kiedy było wynoszone do garażu, to oczywiście nie z zamiarem zniszczenia. Miało sobie"dojrzeć", poczekać na lepsze czasy albo jakąś konkretną koncepcję urządzania pokoju. No ale z powodu zaniechania i niezabezpieczenia mebla zniszczało po prostu szybciej niż można się było spodziewać.
Przyszło mi jeszcze do głowy, żeby mebel albo rozczłonkować i wykorzystać osobno różne elementy zdobnicze. Wiem, to profanacja, ale czy - skoro pianino i tak jest "posypane"- nie można by tchnąć w nie nowego życia właśnie w taki sposób? Albo zrobić wspomniana konsolkę, z półeczką lub gablotką w miejscu klawiatury. Z szafeczką w dolnej części. Co o tym myślicie??